Posty

Wyświetlanie postów z wrzesień, 2017

Dzień w szkole

Obraz
Na drugi dzień mojego pobytu w Savage zaplanowane było spotkanie z moim tzw. „Counselor” czyli nauczycielem, który teoretycznie 'zajmuje się' moimi sprawami w szkole. Jako że system edukacji bardzo różni się od tego w Polsce, nie ma tutaj 'klas' w naszym rozumieniu - każdy wybiera sobie, na jakie przedmioty chciałby chodzić, oczywiście z wieloma ograniczeniami i wymogami. Na pewno napiszę jeszcze kiedyś o tym, jak wygląda tutejsze szkolnictwo, ale to dłuuugi temat na inny post. Wracając: każdy ma nauczyciela, który pomaga i nadzoruje wybór przedmiotów, zazwyczaj przypisanym jest się do kogoś ze względu na literę alfabetu, na którą zaczyna się nazwisko. Ja poznałam Mr. Smitha w poniedziałek w południe. W Ameryce każdy dzień szkolny wygląda praktycznie tak samo - wszyscy przychodzą na tą samą godzinę, codziennie idą na te same lekcje, kończą o 15 i o 15:05 są już w żółtym autobusie. Wszystko chodzi jak w zegarku, nikt nie spóźnia się na lekcje, jeśli spóźni się 3 razy, tr

Host Family!

Obraz
Lot z Chicago zleciał mi zaskakująco szybko - mimo 20 minutowego opóźnienia, wylądowaliśmy 10minut przedwcześnie. Pożegnałam się ostatni raz z resztą wymieńców, z których większość przesiadała się w kolejne loty do mniejszych miejscowości w Minnesocie. Stamtąd ruszyłam po odbiór bagażu i zostałam lekko zbita z tropu, bowiem taśm było jakieś 30, a ja musiałam znaleźć swoje stanowisko na wielkiej tablicy przylotów. Nie wiedziałam do końca, gdzie będzie czekać na mnie moja rodzina goszcząca, ale postanowiłam póki co intensywnie skupić się na odnalezieniu bagażu. Miła pani w informacji potwierdziła moje przypuszczenia, jakoby moja walizka miała pojawić się przy taśmie numer 14, więc dzielnie udałam się w tamtą stronę. Gdy podeszłam bliżej, mignęła mi przed oczami moja turkusowa ogromna walizka, więc szybko pobiegłam ją złapać, zanim ucieknie z widoku. Już podchodzę, a tu nagle słyszę bardzo zabawne, przedłużone "LILIANA" i po chwili widzę moją nową rodzinę! Informację o nich dost

Orientation w Chicago

Obraz
Pierwsze 3 dni wymiany spędziłam w największym polskim mieście - Chicago. Kto z Was wiedział, że mieszka tam ok. 10 mln osób pochodzenia polskiego, czyli więcej niż w Warszawie i najwięcej w USA? Przyleciałam do Stanów z naszej stolicy z 4,5h przesiadką w Amsterdamie (oh kto z nas nie lubi długich podróży z miejscem w środku? Leciałam amerykańską linią Delta Airlines, pierwszy lot zwykłym Boeingiem 737, a do Chicago 8,5h JumboJetem. Niestety raczej nie odpoczęłam, nie za bardzo potrafię spać w samolocie. Na szczęście lot zleciał dość szybko, obejrzałam w trakcie jeden film i porozmawiałam z Holendrem, który siedział obok mnie. Na pokładzie każdy dostawał do woli napojów i z 4 posiłki Gdy wylądowałam w Chicago, wyszłam z rękawa i zjechałam na piętro niżej. Stanęłam w kolejcę i czekałam, aż miły pan w okienku sprawdzi moją wizę i kartę z deklaracją o produktach, które wwożę (dostalłam ją jeszcze w samolocie). Z racji, że przyznałam się do Goldwassera dla host taty w mojej walizcę, zo